Pierwsze odwołane rozprawy, pisma sądowe do odbioru w sex shopie lub sklepie z alkoholem. Mamy horror w wymiarze sprawiedliwości. - A będzie jeszcze gorzej - ostrzegają sędziowie i adwokaci.
Powodem jest zmiana dostarczyciela korespondencji sądowej. Od stycznia usług nie wykonuje już Poczta Polska, a prywatna firma, która w ubiegłym roku wygrała przetarg.
- Sytuacja nie jest optymistyczna - mówi dyplomatycznie sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecina.
I za chwilę wylicza: w sądach Gryficach i Goleniowie część spraw trzeba było odwołać, bo strony nie otrzymały w terminie zawiadomień o rozprawach. Także w Szczecinie odwołano pierwsze rozprawy. Tylko w sądzie pracy na 1350 wysłanych doręczeń "wróciło" niepełna 200 zwrotek potwierdzających odbiór korespondencji.
- Panie w sekretariatach sądu, zamiast skupić się na swojej pracy, muszą wydzwaniać i na telefon informować osoby o terminach - dodaje sędzia Tomala.
Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Jeden z doręczycieli tłumaczył się, że nie dojechał do sądu po korespondencję, bo zabrakło mu benzyny w samochodzie. Inny jako adres odbioru przesyłki podał swój adres domowy.
Źródło:
www.gs24.pl