Czeski film. Nikt nic nie.... chce mówić
Poczta Polska szykuje się do redukcji zatrudnienia. Na pracowników, także na Sądecczyźnie padł blady strach. Związkowiec z pocztowej Solidarności zdradza, że wszyscy naczelnicy urzędów pocztowych otrzymali do konsultacji projekt planu zakładającego znaczące zmniejszenie liczby etatów. Ponoć na pierwszy ogień mają pójść listonosze. Lokalni naczelnicy rozmawiać na ten temat nie chcą, a rzecznik prasowy Poczty Polskiej uspokaja, że firma zwalniać nikogo nie będzie. Realizuje wyłącznie program dobrowolnych odejść.
Naczelniczka sądeckiej poczty przy ul. Dunajewskiego Barbara Szczypta na pytanie, czy trafił do niej przeznaczony do konsultacji projekt planu zakładającego znaczące zmniejszenie liczby etatów odpowiada, że na ten temat z dziennikarzami może rozmawiać wyłącznie warszawski rzecznik firmy. Informacje trudno też zdobyć w regionalnym, krakowskim oddziale Poczty Polskiej.
Kiedy prosimy o rozmowę z dyrektorem Regionu Sieci Janem Guzikiem, jego sekretarka odpowiada, że szefa nie ma, a poza tym w takich kwestiach nie może się dla prasy wypowiadać.
- Proszę dzwonić do Warszawy - mówi sekretarka.
O tym, że naczelnicy urzędów pocztowych otrzymali do konsultacji projekt planu zakładającego znaczące zmniejszenie liczby etatów napisał Dziennik Gazeta Prawna. Według doniesień gazety, zarząd Poczty Polskiej w toczących się właśnie negocjacjach ze związkami zawodowymi w sprawie nowego układu zbiorowego, zapowiedział, że plan etatyzacji na ten rok obejmuje 72 tys. stanowisk. Tymczasem na koniec 2014 r. poczta zatrudniała ponad 78 tys. osób. Według dokumentów, które otrzymali pocztowi związkowcy, z firmy w 2015 r. ma tym samym odejść ponad 8 tys. pracowników, czyli więcej niż 10 proc. zatrudnionych.
Przewodniczący Komisji Przyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej w Nowym Sączu Andrzej Bodziony w rozmowie z naszym portalem mówi, że na bieżąco kontaktuje się z naczelnikami urzędów pocztowych z naszego regionu, a w szczególności ze służbą doręczeń, czyli z listonoszami. To oni - jak twierdzi związkowiec - najbardziej obawiają się utraty pracy.
- Wszyscy naczelnicy otrzymali plan zatrudnienia na 2015 rok. W tym planie są ograniczenia w służbie doręczeń. Szefowie placówek w trybie pilnym mają dokonywać reorganizacji rejonów, co może pociągnąć za sobą zwolnienia.
Czy rzeczywiście listonosze z naszego regionu mają powód do niepokoju? Czy naczelnicy konsultują plan zmniejszenia etatów? Ilu pocztowców na Sądecczyźnie może stracić pracę? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do rzecznika prasowego Poczty Polskiej Zbigniewa Baranowskiego. Na nasze pytania rzecznik nie odpowiedział. Przesłał jedynie komunikat prasowy dotyczący Programu Dobrowolnych Odejść.
Poczta Polska, w odróżnieniu od części innych firm działających na rynku, zatrudnia swoich pracowników na umowach o pracę. Na koniec ubiegłego roku było to ponad 78 tys. etatów. Poziom zatrudnienia w Poczcie Polskiej jest dostosowywany do sytuacji rynkowej podyktowanej potrzebami klientów i trendami (np. coraz mniej wysyłanych papierowych listów). Program Dobrowolnych Odejść jest realizowany w Poczcie Polskiej od trzech lat. Program ma lepsze warunki od tych gwarantowanych przez prawo. Tegoroczne PDO nie różni się w istotny sposób od PDO realizowanych w Poczcie w latach ubiegłych. Preferujemy Programy Dobrowolnych Odejść, bo pozwalają one na zminimalizowanie społecznych skutków wprowadzanych zmian. Zgodnie z przyjętym planem, o którego szczegółach zostali poinformowani wszyscy pracownicy Poczty Polskiej, w ramach PDO zatrudnienie w Spółce zmniejszy się o około 5 tys. etatów. Pracownicy, którzy odejdą w ramach, PDO otrzymają dodatkowe odprawy w zależności od stażu pracy.
Jak dodaje rzecznik Program Dobrowolnych Odejść jest oparty na zasadzie dobrowolności i w tym momencie trudno oszacować ile osób i na jakich stanowiskach skorzysta z niego w danym regionie. Pracownicy wnioski w sprawie przystąpienia do Programu mogą składać do 6 lutego br.
- W ten sposób i tak nic nie zyskujemy - mówi Przewodniczący Komisji Przyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej w Nowym Sączu Andrzej Bodziony. - Kiedy ktoś decyduje się na dobrowolne odejście, może otrzymać maksymalnie sześciokrotne wynagrodzenie, jeśli zadeklaruje to do 6 lutego. Ale w sytuacji restrukturyzacji czy zwolnień i tak z przepisów wynika, że tę wielokrotność się otrzymuje. Tak więc nie jest to żaden prezent dla pracowników poczty, którzy w firmie pracują po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat.
W najtrudniejszej sytuacji są listonosze. Nie dość, że najbardziej zagrożeni są zwolnieniami to jeszcze nieustannie majstruje się przy ich etatach. Najpierw zmniejszono im pracę w pełnym wymiarze. Mają po siedem ósmych, sześć ósmych etatu. Ostatnim, wymysłem jest tak zwana centralizacja służby doręczeń, która ma dotknąć pocztowców z Muszyny i Łącka - mówi Andrzej Bodziony z pocztowej Solidarności.
- Właśnie otrzymałem sygnał z tych dwóch placówek, które prawdopodobnie zostaną scentralizowane w drugim kwartale tego roku. Ktoś postanowił wprowadzić innowacje do organizacji pracy służby doręczeń i "przybliżyć" ją do centrali. Urzędy pocztowe na terenie Muszyny i Łącka pozostaną, ale miejscem pracy dla listonoszy z Łącka będzie placówka w Nowym Sączu, a dla listonoszy z Muszyny, Krynica. To oznacza, że będą musieli codziennie rano jeździć kilkanaście kilometrów po swoje przesyłki do ?centrali?, potem wracać z nimi do swoich miejscowości i dopiero je roznosić. Teraz przesyłki docierają bezpośrednio do urzędów pocztowych w Muszynie i Łącku. Po co więc to zmieniać. Gdzie tu sens i logika? Na pewno nie ma w tym żadnych ekonomicznych przesłanek i oszczędności.
Czy rzeczywiście w drugim kwartale tego roku szykują się zmiany w urzędach pocztowych w Łącku i Muszynie? Naczelniczki w obu miejscowościach, Maria Polańska i Zofia Kyrcz, odmawiają komentarza w tej sprawie.
- Proszę dzwonić do rzecznika w Warszawie - słyszymy znowu.
W telefonicznej rozmowie z naszym portalem Zbigniew Baranowski zapewnia, że na pytanie udzieli odpowiedzi drogą e-mailową, ale przez kilka dni milczy jak grób. Ponowna próba kontaktu z rzecznikiem Poczty Polskiej kończy się rozmową telefoniczną z pracownicą biura prasowego Żanetą Czyżniewską.
- Pan rzecznik prosił tylko o przekazanie informacji, że w tej chwili nie będziemy odpowiadać na państwa pytania.
W tej sytuacji jedynym źródłem informacji pozostają związkowcy. Przewodniczący Komisji Przyzakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej w Nowym Sączu Andrzej Bodziony zdradza, że wedle szacunków regionalnego dyrektora Poczty Polskiej ograniczenia zatrudnienia w całej Małopolsce może dotyczyć około czterystu etatów.
Związkowcy z NSZZ Solidarność 31 grudnia 2014 roku poinformowali zarząd Poczty Polskiej o wejściu w spór zbiorowy. Jeśli prowadzone rozmowy zakończą się fiaskiem, Solidarność zapowiada, że 15 kwietnia przeprowadzi strajk. Przewodniczący NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej Bogusław Nowicki nie wyklucza, że będzie to strajk generalny.
Agnieszka Michalik
Fot. Rob
Źródło:
sadeczanin.info